niedziela, 2 lutego 2014

Jak z kury domowej staję się weekendową sexi mamuśką... :)

Powiem szczerze, jako kura domowa, matka żona i kochanka niewiele jest czasu i przede wszystkim ochoty na to żeby się zając sobą i swoimi potrzebami. Oczywiście robię co mogę, żeby tej dawnej zadbanej, modnej i wypindrzonej Weroniki w sobie nie stracić, a pomaga mi w tym mój zestaw małego kombinatora, czyli podkłady, szminki, cienie i takie tam jak dzisiejszy zestaw "light":


Nie ukrywam, że makijaż, nawet na co dzień, taki zwyczajny, bardzo poprawia moje samopoczucie a moja pewność siebie rośnie z każdym kolejno nakładanym kosmetykiem. Możecie nazwać mnie lampucerą, tudzież tapeciarą, ale nic nie jest w stanie przebić tego uczucia jakiego wówczas doświadcza moje kobiece ego. I myślę że wiele kobiet/dziewczyn tu się ze mną zgodzi.
Dla wzmocnienia efektu makijaż na zdjęciu zrobiłam na 1/2 twarzy, żebyście nie mówili że nie ma różnicy!



Powyższe zdjęcie jest całkowicie nietknięte jakimkolwiek retuszem, czy blurem z photoshopa (oczywiście połowę po lewej mam na myśli, po prawej to oczywiste;) I może się powtarzam, ale ja tak strasznie uwielbiam malować! siebie i innych, a już jak komuś mi się uda zrobić tak dobrze, że się w lustrze nie poznaje to rosnęęęę!:)


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz